Wyczuć farbę pod palcem

Wpadliśmy z wizytą do zakładu introligatorskiego w Mszczonowie położonym 50 km od Warszawy. To miejsce przesiąknięte wspomnieniami z dzieciństwa, gdzie obok ciężkich maszyn introligatorskich i stosów papieru znajdziecie ciepłą, rodzinną i twórczą energię. To tutaj Igor Gołaszewski pod szyldem "Oprawa treści" wytwarza unikalne notesy z marmurkowymi okładkami.

 

Magda Konik-Machulska: Oprawa treści – bardzo lubią tę nazwę, Ty ją wymyśliłeś?

Igor Gołaszewski: Zdaje się, że tak. To było na tyle dawno, że nie chciałbym komuś, kto mógł mi ją podsunąć zrobić przykrości. Oprawa treści – brzmi dobrze. To jedna z niewielu rzeczy, z których jestem tak naprawdę zadowolony, poza tym, że jest niespecjalnie światowa.

Co się za nią kryje?

Na etapie szukania nazwy myślałem o tym, żeby oprócz notesów wytwarzać pudełka i torby. Dlatego padło na Oprawę treści, bo zarówno notes, pudełko jak i torba oprawiają jakieś treści. Ta nazwa jest dość mocno otwarta i to jest w niej fajne. W tym momencie za Oprawą treści kryją się przede wszystkim marmurkowe notesy.

Skąd taki pomysł?

Pomysł zrodził się w introligatorni moich dziadków, która funkcjonuje od 40 lat w Mszczonowie. W latach 70. i 80. moja babcia robiła podobne notesy, a później ja jako dzieciak sobie w nich bazgrałem. Oczywiście nie był to główny cel ich produkcji. Zakładam, że pisał w takim niejeden mszczonowski dzieciak. Parę lat temu trafiłem na nie ponownie i stwierdziłem, że są super! Niedużo czasu minęło jak sam spróbowałem zrobić kilka własnych wzorów. Poszukałem w internecie informacji o tej technice i po prostu poprosiłem babcię o małą lekcję, sprzęt i farby, żebym mógł się tym pobawić. Z tej zabawy wyszły całkiem fajne efekty.

 

Wzory nie są w żaden sposób przetwarzane i powielane, bezpośrednio tymi arkuszami oklejane są notesy. Dzięki temu każdy jest unikalny. Na niektórych okładkach można nawet wyczuć farbę pod palcem.

Opowiedz o marmurkowych notesach, w jaki sposób je tworzysz?

Zaczynam od okładek. Tworzę marmurkowe wzory, które powstają przy pomocy kilku litrów wody i farb drukarskich. W wanience wypełnionej wodą rozprowadzam farby, a one utrzymują się na powierzchni. Między tymi substancjami zachodzą różnego rodzaju ruchy – mniej lub bardziej zamierzone. Kiedy wzór uznam za gotowy przenoszę go na papier. Jak przyłoży się papier do tafli to on absorbuje cały pigment z powierzchni, którą przykrył. Takie arkusze są mokre, więc rozwieszam je na sznurku do prania, żeby wyschły. Tworzenie papieru marmurkowego to najistotniejszy element całego procesu. Wzory nie są w żaden sposób przetwarzane i powielane, bezpośrednio tymi arkuszami oklejane są notesy. Dzięki temu każdy jest unikalny. Na niektórych okładkach można nawet wyczuć farbę pod palcem.

Tworzenie marmurkowych wzorów na notesy.

 

 

Gotowe arkusze muszą wyschnąć.Mamy wzór na okładkę. Co dalej? Jak wygląda dalszy proces?

Wszystko robione jest ręcznie od podstaw. Od zaprzyjaźnionej lokalnej drukarni dostaję papier do środków notesów, z zadrukiem w linię, w kratkę lub bez zadruku. Arkusze tego papieru trzeba policzyć i przełożyć tekturowymi okładkami. Całość szyje się na zszywarce, która łączy okładkę ze środkiem miedzianym drutem. Gdy już mam taki surowy, tekturowy notes oklejam go marmurkiem i wkładam do prasy na kilka godzin. Potem notesy trafiają pod gilotynę – trzeba je obrównać z trzech stron pod odpowiedni wymiar. Na końcu zaokrąglam narożniki tłoczę okienko i stopkę. I już!

Notesy gotowe! No i teraz powiedz jak ludzie na nie reagują. Wystawiasz się targach, widzą kilkadziesiąt okładek, każda jest inna, co robią? Długo szukają, żeby wybrać swoją ulubioną?

Zdarza się, że przychodzi osoba, podnosi notes i odchodzi już ze swoim własnym. Bez słowa, ewentualnie ze słowem "Ten". To pewnie zależy od człowieka. Zdarza się też tak, że ktoś przychodzi raz, drugi, trzeci, potem przychodzi z przyjacielem – doradcą, ale i tak wybiera ten, który odłożył na początku. Czasem trwa to po prostu godzinami. Z przerwami, ale godzinami.

Ciąg dalszy prac introligatorskich: odliczanie stron, układanie, szycie notesów.

 

Jestem dumny z tego, że moje marmurki mogą być sztuką na przedmiocie. Chcę żeby te wzory cieszyły kogoś na co dzień (...).

Te okładki to takie dzieła sztuki. Czujesz się artystą?

Nie, nie. Za granicą artysta to człowiek, który po prostu coś tworzy. W Polsce to słowo ciągnie za sobą większy patos. Dlatego moje prace nie wiszą w galeriach. Nie czuję tego kompletnie, żebym mógł z jakiegoś powodu sprzedawać ich reprinty w złoconych ramach. Jestem dumny z tego, że moje marmurki mogą być sztuką na przedmiocie. Chcę żeby te wzory cieszyły kogoś na co dzień, w użytkowym sensie.

Czy uważasz, że notatnik to ważny przedmiot?

Tak. Dla mnie tak. Ja korzystam. Wiadomo, że można go zastąpić w pewnych obszarach technologią, ale aplikacje nie dają takiej swobody, jak papier. Mają szereg zalet, ale papier jest niepodrabialny. Właściwie to wszystko co sobie planuję, planuję analogowo, na papierze.

Marmurkowe notesy gotowe!

 

Miejsce, w którym się znajdujemy to zakład introligatorski Twoich dziadków. Czy w dzieciństwie spędzałeś tutaj dużo czasu?

Tak, spędzałem tu bardzo dużo czasu, bo jako dziecko przyjeżdżałem tu praktycznie na całe wakacje. Zdarzało się, że byłem angażowany do drobnych prac, takich jak wiązanie supełków na sznurkach do toreb. W pracowni dziadka zazwyczaj tworzyła się taka olbrzymia sterta papieru ze ścinków – uwielbiałem się w nią rzucać. Miałem sporo kontaktu z papierem i produktami, które robiła moja babcia. Bardzo dobrze wspominam te czasy.

Twoi dziadkowie są nadal aktywni zawodowo, dzielicie przestrzeń pracy. Jak Wam się razem pracuje?

Pracujemy raczej każdy sobie, mamy swoje zadania, ale czasami sobie pomagamy. Dziadkowie bardzo chętnie dzielą się swoją wiedzą. Na przykład często pytam ich w którą stronę są ukierunkowane włókna w papierze, bo sam nie zawsze to czuję, a jest to ważne przed cięciem arkuszy. Mi zdarza się pomóc dziadkowi na przykład w skręcaniu papieru z roli. Nie prezentowaliśmy jak skręcamy, a szkoda, bo jest to całkiem zabawne, tym bardziej że stoi wtedy za nami maszyna, która powinna to robić za nas, ale od kiedy pamiętam nie jest na chodzie.

 

Jakieś plany, związane z Oprawą Treści?

Plany są oczywiście ściśle tajne. Na pewno wzory marmurkowe będą zawsze unikalne, to się nie zmieni. Nawet będzie można w te wzory oprawić sobie ścianę w mieszkaniu bo tworzy się kolaboracja muralowo-marmurkowa. Tu też się nic nie zmieni, zawsze powstaje jeden egzemplarz danego wzoru, dokładnie tak jak w przypadku notesów.

W takim razie trzymam kciuki za te plany i dzięki serdeczne za rozmowę.

zdjęcia: Magda Konik-Machulska

Nowości

Zobacz ostatnio dodane produkty i odkryj świeże papiernicze inspiracje.

więcej