Wasze papiernicze wspomnienia ze szkolnych czasów – cz. II

Czas na drugą część papierniczych wspominków ze szkolnych czasów, którymi podzieliliście się z nami podczas konkursu na Instagramie. Zasypaliście nas masą cudownych wyznań, które przeniosły nas w czasie i wywołały szerokie uśmiechy. Dziękujemy! <3

Moim najmilszym szkolnym wspomnieniem był drewniany piórnik, w którym w przegródce na gumkę mieszkał Plastuś. Każdy lepił swojego, gdy czytaliśmy tę lekturę. (...) @w_poszukiwaniu_czasu

---

Początek mojej edukacji przypada na końcówkę lat 80, gdy trudno było kupić ładne rzeczy. Pamiętam więc dokładnie wszystkie piękne przybory, które cudem zdobywali rodzice – pachnącą gumkę do mazania w kształcie róży, kredki woskowe tak cudownie miękkie, że narysowałam kilkadziesiąt rysunków jednego dnia, piórnik w kwiaty ze sklepu "Raj" przy placu Inwalidów w Krakowie. Do dziś uwielbiam sklepy papiernicze i każdy ich zapach! @bure_wiory_druga_polowa

---

Szkolne zeszyty i w ogóle zeszyty to była moja prywatna przestrzeń. Nie lubiłam, jak mówiono nam, jak mamy notować. (...) Najlepsi byli nauczyciele, którzy pozwalali na wolność i ekspresję na co dzień, nie tylko w zeszycie :) @szczygulik

---

(...) Papier od zawsze był moim najlepszym przyjacielem – rodzice do dziś wspominają, jak od brzdąca odrzucałam na bok wszystkie prezenty poza książkami, którymi byłam zafascynowana. (...) W szkole odkryłam moc pisania – na strychu wciąż mam biblioteczkę moich pamiętników, skrywających w sobie tyle chwil radości, wzruszeń, łez. Zaczęłam też pisać pierwsze krótkie powieści, wiersze i rysować komiksy. Moje szczęśliwe zakończenie Romeo i Julii pisane przez pół nocy zrobiło takie wrażenie na polonistce w gimnazjum, że postanowiła je wykorzystać do sztuki teatralnej. Papierowe wspomnienia to też wiadomości posyłane na karteczkach do przyjaciółek siedzących 5 ławek dalej; łabędź origami podarowany przez dobrego kolegę, w którym się podkochiwałam przez trzy lata; lista rzeczy, za które jestem wdzięczna, którą spisałam w wakacje, mając 14 lat i zakopałam nad rzeką w miejscu, które wiele dla mnie znaczyło. Tak naprawdę dopiero tworząc ten komentarz, uświadomiłam sobie, ile papier znaczy w moim życiu: tyle pięknych chwil i wspomnień, kreatywność, samorealizację, wiarę w siebie, wszystko co najlepsze. @marble_balloon

---

(...) Papiernicze wspomnienia ze szkoły średniej, podobnie jak przechodzony w tamtym czasie okres dojrzewania, są pełne sprzeczności. Z jednej strony człowiek wyrabiał sobie styl, wydając ostatnie pieniądze z kieszonkowego na zeszyty z projektami Agaty Endo Nowickiej, a z drugiej niesiony falą buntu i wszechobecnego luzu jakoś sobie radził z jednym zeszytem do wszystkiego i nie liczył długopisów pożyczonych na wieczne nieoddanie… @melmmi(...) Już jako kilkuletnia Weronika spędzałam mnóstwo czasu na rysowaniu, malowaniu, wycinaniu, przyklejaniu, ozdabianiu... i właściwie nie było końca w chęci tworzenia. Do dziś pamiętam jedną z lekcji plastyki jak na chwilę "zatrzymałam się", by posłuchać dźwięku ołówka na papierze. (...) Nie sposób opisać wszystkich moich plastycznych przygód, lecz dorastałam w towarzystwie kredek, farb, bibuł, naklejek, które pozwoliły nieśmiałej dziewczynce wyrazić to, co czuje i mieć nadzieję, że uda jej się kiedyś upięknić choć kawałek tego świata... @subtelnoscpiekna

---

Bardzo wczesna podstawówka, pewnie druga klasa i sklep "Student" po drodze ze szkoły do domu. Największą ekstrawagancją, jaką wtedy popełniłam, było kupienie zielonego tuszu, obsadki ze stalówką i zeszytu 96 kartkowego w kratkę, szytego (!), z beżowo-szarą okładką. (...) Zeszyt był pamiętnikiem i zaczynał się dramatycznym wpisem: "Mama zabroniła mi chodzić do Studenta! Powiedziała, że wydaję tam za dużo pieniędzy! Przecież to same POTRZEBNE rzeczy. Dobrze, że zdążyłam z tym tuszem i zeszytem." Zostało mi tak do dzisiaj – z tymi zakupami. @korekta365

---

(...) Potrafiłam spędzić dobrą godzinę w sklepie papierniczym na wyszukaniu tej jedynej, odpowiedniej okładki, pasującej do matematyki czy angielskiego. To jednak nie wszystko. Zawsze wybierałam jeszcze ze 2-3 zeszyty, które miały brzydkie okładki – ponieważ było mi smutno, że są takie brzydkie i tłumaczyłam sobie, że jeśli ja ich nie kupię, to nikt inny tego nie zrobi i daję im tym samym szansę na spełnienie swojej roli. @tanie_wino

---

Dzień, w którym mama zabierała nas do papierniczego po przybory szkolne to była dla mnie Gwiazdka w sierpniu! Wybór najładniejszych zeszytów i okładek pod kolor książek, układanie nowych kredek w piórniku i nabijanie pióra... I ten dreszczyk emocji, gdy w czystym zeszycie trzeba było napisać słowo Lekcja ;) @kasia.teZłote Myśli (...) miały szczególną rolę – dla mnie były pewnego rodzaju kartkowym pomostem pomiędzy innymi. Dopełniały to, co wypowiedziane, mniej słyszane, czasami skrywane. Papier, który przechodził z rąk do rąk, oddawał oczom dużo serdeczności, wdzięczności, sporo pięknych uczuć. @sin_tonja

---

Dźwięk dzwonka w osiedlowym sklepie papierniczym „Krecik” na warszawskiej Ochocie. Ogromna rozpacz, kiedy mama ścierała gumką wszystkie moje literki w pracy domowej, ponieważ napisałam je nie w tych trzech liniach, co trzeba. Dotyk twardej okładki książki Dzieci z Bullerbyn, który zwiastował chwile czytania z mamą i spokojny sen. I jeszcze charakterystyczny dźwięk odklejania taśmy klejącej, kiedy przyczepiałam nad łóżkiem kolejny plakat Leonardo Dicaprio z Bravo – używałam wtedy milion metrów tej taśmy, żeby na pewno się przykleiło! @give.me.dumplings 

---

Pamiętam z podstawówki zapach nowiutkich zeszytów do ćwiczenia ręki przy nauce pisma. Te szlaczki, początkowo koślawe, zakrzewiły miłość do liter i kształtów, która z czasem, przez kolorowe, brokatowe, pachnące długopisy, atrament w kilkunastu piórach, bo przecież każde trzeba przetestować, rozwinęła się w pasję do kaligrafii i typografii. (...) @ewakrefft

---

(...) Pamiętam, jak pachniało moje pierwsze chińskie pióro i tusz, którym je napełniałem. Pamiętam zapach otrzymanej od mamy sterty starego, pożółkłego papieru, który służył mi jako pergamin do spisywania nowych zaklęć, nauki runów i projektowania mojej własnej latającej miotły. Pamiętam zapach najwspanialszych wakacji w tamtych czasach. Pachniały trylogią "Władcy Pierścieni" Tolkiena. Całe dnie wgryzałem się w historię skulony w fotelu, w starym domu mojej babci. Dom też pachniał. Pasta do podłóg, stara oliwkowa zasłona, krajalnica do chleba na korbkę, warsztat stolarski dziadka w piwnicy, jabłoń koło garażu i sam garaż, z nutami metalu i towotu. Ah, i jeszcze poziomki prosto z krzaka, którymi babcia odrywała mnie od lektury na te krótkie momenty dnia. @janhandke

---

Do dziś pamiętam jak przed pierwszą klasą podstawówki poszedłem z moją mamą kupić pierwsze pióro. (...) Nic wielkiego, najzwyklejsze plastikowe pióro dla dziecka. Mimo to, wciąż pamiętam jak wyglądało – całe było pokryte wzorem w znaczki pocztowe (...) Filatelistyka może nie została moją pasją, ale miłość do piór i papieru została. @yodeusz

Nowości

Zobacz ostatnio dodane produkty i odkryj świeże papiernicze inspiracje.

więcej