Przelewam na papier swoje wdzięczności i skrawki dnia

#jesteśmypapierniczeni to seria, w której każdy z naszej załogi zdradza swoje papiernicze marzenia, zwyczaje, fetysze... Poznajcie Magdę, która na widok pobazgranego notatnika dostaje skrętu kiszek :)


Magda dołączyła do Papierniczonych w grudniu, to nasza świeżynka. Pewnego deszczowego dnia odwiedziła nasz sklep i zapytała, czy nie potrzebujemy kogoś do pracy. Potrzebowaliśmy! Szybko się zadomowiła i stała się mocnym filarem naszego działu produkcyjnego. To ona zaopatruje pracownię w magiczne składniki, jak papiery, matryce, płótna i klisze, z których wspólnymi siłami składamy dla Was notatniki.


Magdo, opisz Twój papierniczy niezbędnik.

    Mam na swojej liście wiele kombinacji idealnego papierniczego niezbędnika. Prawdopodobnie byłyby to różne połączenia kolorystyczne, na każdy dzień tygodnia inne, w zależności od humoru, ale szkopuł w tym, że nie lubię posiadać dużo rzeczy. Bardziej cenię sobie ponadczasowe rozwiązania. Trwałe materiały, które będą mi służyć latami. Koniec końców takie właśnie wybieram.

     

    Jakiś absolutny faworyt?

      Ah, to nie lada wyzwanie chlapnąć takie wyznanie! Pozwolę sobie na krótką dygresję. Pamiętam z dzieciństwa, jak moja mama zawsze nosiła przy sobie skórzane etui, a w nim metalowy długopis. Może już wtedy ciągnęło mnie do estetycznych rzeczy? Dziś mam 26 lat i też mam swój egzemplarz. Stworzony przez małą manufakturę z Tajwanu, mosiężny długopis Ystudio. Kto wie, może dotrwa kolejnego pokolenia?


      Jakie są twoje papiernicze zwyczaje?

        Miałam swój epizod z “The five minute journal”, ale nie zagrzał u mnie miejsca na długo. Nie zawsze miałam co napisać, albo o tym zapominałam. To mnie dość frustrowało, dlatego zupełnie porzuciłam ten temat. Dopiero gdy zrzuciłam z siebie przymus codziennego notowania, zaczęłam tworzyć regularne zapiski. Nie mają one zamkniętej formy. Przelewam na papier swoje wdzięczności i skrawki dnia. Biorę długopis w dłoń i oswajam się z moim osobistym zwyczajem.

        Przelewam na papier swoje wdzięczności i skrawki dnia.

        Jakie jest Twoje papiernicze marzenie?

          To coś, co wraca do mnie jak bumerang. Najczęściej wtedy, gdy jedziemy w rodzinne strony. Spotykamy się z babciami, dziadkami, wujkami, ciociami i kuzynami. Nie ma mocnych, żeby babcia nie wyciągnęła albumu ze zdjęciami. I mimo, że za każdym razem oglądamy te same zdjęcia, to czuję, że jest w tym coś nieuchwytnego. Odnoszę wrażenie, że nasze pokolenie odeszło od tworzenia takich albumów. Każdy ma zdjęcia w wersji elektronicznej, a to nie daje takiej przyjemności z oglądania jak forma papierowa. Moim marzeniem byłoby stworzenie takiego właśnie albumu. Przyjemnego dla oka, z dopracowanym detalem, broniącego się prostotą. W środku zaś bogato wypełnionym osobistymi wspomnieniami, skrawkami życia, moimi bliskimi…



          Cyfra czy analog?

            Korzystam z obu form zapisu. Z natury jestem perfekcjonistką i przyprawia mnie o skręt kiszek pobazgrany zeszyt. Pamiętam czasy szkolne, kiedy zdarzało mi się przepisywać notatki, jeśli były pokreślone. Teraz trochę z tym luzuję. Na co dzień korzystam głównie z notatek cyfrowych. Zapisuję wszystkie ważne informacje, polecajki, terminy, plany. Te ostatnie niestety często się zmieniają, dlatego wolę edytować notatkę na komputerze czy telefonie. Są też takie momenty, w których papier jest bezkonkurencyjny. Mam swój notes, bardzo osobisty, w którym gdy poczuję potrzebę, piszę jak gdyby nikt nie czytał. Bez żadnych zahamowań, bez zgrabności, czasem bez ładu ani składu. To taki mój rytuał, po którym zdecydowanie lepiej się zasypia!

            Nowości

            Zobacz ostatnio dodane produkty i odkryj świeże papiernicze inspiracje.

            więcej